Może słyszałeś kiedyś o porównaniu sprintera z maratończykiem. Ten pierwszy przystosowany jest do pracy na wysokiej intensywności, posiada wyrzeźbione mięśnie i wysoką masę beztłuszczową. Jednym słowem – ciacho. Maratończyk natomiast pracujący na długotrwałych niskich intensywnościach charakteryzuje się chudą sylwetką o mało wydatnych mięśniach. Pozostawiam Ci to do przemyślenia ?
Interwały przede wszystkim świetnie wpływają na proces spalania tkanki tłuszczowej. I nie chodzi tu o zwykły bilans kaloryczny (spalane kalorie kontra dostarczone z pokarmem) – ludzki organizm jest dużo bardziej skomplikowany. Musisz zrozumieć, że kluczem do spalania tkanki tłuszczowej nie jest wyłącznie deficyt kaloryczny ale podniesienie spoczynkowej przemiany materii. Chodzi o to by Twoje ciało spalało więcej kalorii nawet wtedy gdy nie jesteś aktywny. Wykonując HIIT tworzysz w swoim organizmie tak zwany „deficyt tlenowy”, na którego rekompensatę organizm pracuje (a więc przyspiesza matebolizm) przez wiele godzin po skończonym treningu.
Porównując trening aerobowy z interwałami – również spalasz kalorie ale tylko w trakcie jego trwania. Poza tym organizm bardzo szybko potrafi się adaptować do treningu aerobowego. Oznacza to, że musisz wykonywać coraz dłuższe i coraz cięższe sesje aby zobaczyć efekty. Dzieje się tak, dzięki zwiększaniu możliwości przechowywania glikogenu mięśniowego, a co za tym idzie – wody. Wiele dziewczyn rozpoczynających treningi na bieżni skarży się na swoją wagę, która zamiast spadać – rośnie, a w ich organizmach zaczyna powolutku wzrastać parametr płynów.